
Jeśli to jest prawda, że
Michael Jackson nie żyje, to teraz wszystkie stacje będą emitować jego piosenki, ludzie zaczną kupować jego płyty w rekordowej ilości egzemparzy, wydawnictwa będą publikować książki o jego ciężkim dzieciństwie. Zacznie się zwracać uwagę na dobre rzeczy, które zrobił: jego
fundację charytatywną, poezję, którą pisał, niesamowite podejście do życia i do ludzi, które miał. Chociaż wczoraj wszyscy mówili o jego odpadającym nosie, molestowaniu dzieci, z których żadne ostatecznie nie złożyło oskarżających zeznań, a jego muzykę uważano za przebrzmiałą, niemądrą. Michael był praktycznie niobecny w mediach.

Mam nadzieję, że Michael jednak żyje, bo jeśli tak, to zwrócił uwagę ludzi na dobre strony tego, co zrobił w życiu. Lecz jeśli zdarzyło się to coś strasznego, to jest jakiś niezwykły kicz w tym, jak się o tym mówi. Jeśli wczoraj nie prezentowaliście jego muzyki, dlaczego nagle dzisiaj się ona wam tak bardzo podoba? Jeżeli wczoraj mówiliście tylko o jego złym wyglądzie, to skąd nagle ten wielki hołd dla jego twórczości. Za życia świat nie chciał oddać mu należnej mu chwały. Ale nie mam pretensji, bo mogę sobie w końcu Michaela nasłuchć się w radiu do woli. I w końcu ludzie mówią o nim dobrze. Mam nadzieję, że
Michael, jak Elvis, żyje i ma się dobrze.
Michael Jackson podczas wizyty w Polsce w 1997 r z ówczesnym Prezydentem Warszawy .