.
Bardzo lubię filmy Jima Jarmuscha za to, że pozostawiają we mnie bardzo specyficzny klimat: lekko melancholijny, ni to smutny, ni wesoły. W jakiś sposób pomagają mi zrozumieć rzeczywistość i się do niej zbliżyć. Rzeczywistość jest dla mnie trudna i mam nadzieję, że kiedyś sobie z nią poradzę. Mimo wszystko cieszę się jednak, że niektóre fragmenty obrazów tego bardzo uznanego, ale jednak bardzo indywidualnego reżysera, można oglądać w przyspieszonym tempie, co wiele ułatwia.
.
.
Filmy Jarmuscha mówią o outsiderach-indywidualistach. Są oni zwykłymi ludźmi palącymi papierosy, włóczącymi się bez celu, żyjącymi z dnia na dzień. W jakimś innym wymiarze każdy z nich mógłby być kimś sławnym, ale w tym wymiarze są co najwyżej, mówiąc okrutnie, dziwakami. Ale jednak dobrze prezentującymi się, budzącymi pozytywne uczucia dziwakami. W pozornej bezcelowości ich działań jest znaczenie - próbują znaleźć miejsce dla siebie, sens, miłość. Żyją w zawieszeniu w świecie bez historii, bez korzeni, bez tradycji, bez głębszych uczuć. Nie okazują też silniejszych uczuć ani sami przed sobą, ani w relacjach z innymi. Nie mówią o tym, ale w pewien sposób jest im z pewnością trudno. Próbują zrozumieć świat takim, jaki on jest. Nie mają ani wielkich oczekiwań, niczego nie chcą zmieniać, nikogo nie chcą zbawić ani niczego odkrywać. Może poza swoim miejscem i "powołaniem", które wcale nie musi być spektakularne i z pewnością takie nie będzie.
.
.
"Nieustające wakacje" z 1980 r. to klasyka, którą w końcu udało mi się obejrzeć. Film opowiada o młodym piegowatym chłopcu wystylizowanym na lata 50-te, z fryzurą lekko a'la Elvis, lecz nieco swobodniejszym loczkiem opadającym na czoło. Ten młodzieniec ma prezencję! Jego pomysł na siebie brzmi: "Chciałbym żyć szybko i umrzeć młodo. I chcę mieć biały garnitur jak Charlie Parker. Nie chcę mieć domu, pracy, płacić podatków. Może chciałbym mieć samochód". Film opowiada o kilku dniach z jego życia, podczas których spotyka różnych dziwnych ludzi i przydarza mu się nieco nietypowych sytuacji. Film jednak, jak niemalże wszystkie obrazy Jarmuscha, nie jest kinem akcji czy kinem przygodowym. Należy się wyciszyć, wsłuchać w siebie i w świat, wznieść na nieco bardziej wysublimowany poziom percepcji, uzbroić w cierpliwość, a wtedy Jarmusch przepłynie w Twoje serce prostym, jasnym strumieniem.
.
.
Filmy Jarmuscha mówią o outsiderach-indywidualistach. Są oni zwykłymi ludźmi palącymi papierosy, włóczącymi się bez celu, żyjącymi z dnia na dzień. W jakimś innym wymiarze każdy z nich mógłby być kimś sławnym, ale w tym wymiarze są co najwyżej, mówiąc okrutnie, dziwakami. Ale jednak dobrze prezentującymi się, budzącymi pozytywne uczucia dziwakami. W pozornej bezcelowości ich działań jest znaczenie - próbują znaleźć miejsce dla siebie, sens, miłość. Żyją w zawieszeniu w świecie bez historii, bez korzeni, bez tradycji, bez głębszych uczuć. Nie okazują też silniejszych uczuć ani sami przed sobą, ani w relacjach z innymi. Nie mówią o tym, ale w pewien sposób jest im z pewnością trudno. Próbują zrozumieć świat takim, jaki on jest. Nie mają ani wielkich oczekiwań, niczego nie chcą zmieniać, nikogo nie chcą zbawić ani niczego odkrywać. Może poza swoim miejscem i "powołaniem", które wcale nie musi być spektakularne i z pewnością takie nie będzie.
.
.
"Nieustające wakacje" z 1980 r. to klasyka, którą w końcu udało mi się obejrzeć. Film opowiada o młodym piegowatym chłopcu wystylizowanym na lata 50-te, z fryzurą lekko a'la Elvis, lecz nieco swobodniejszym loczkiem opadającym na czoło. Ten młodzieniec ma prezencję! Jego pomysł na siebie brzmi: "Chciałbym żyć szybko i umrzeć młodo. I chcę mieć biały garnitur jak Charlie Parker. Nie chcę mieć domu, pracy, płacić podatków. Może chciałbym mieć samochód". Film opowiada o kilku dniach z jego życia, podczas których spotyka różnych dziwnych ludzi i przydarza mu się nieco nietypowych sytuacji. Film jednak, jak niemalże wszystkie obrazy Jarmuscha, nie jest kinem akcji czy kinem przygodowym. Należy się wyciszyć, wsłuchać w siebie i w świat, wznieść na nieco bardziej wysublimowany poziom percepcji, uzbroić w cierpliwość, a wtedy Jarmusch przepłynie w Twoje serce prostym, jasnym strumieniem.